Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pullipstyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pullipstyle. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 kwietnia 2013

oh, boy!

...po światowemu - "o rany" a po mojemu Taeyang w moim domu. Tak, tak, bez mężczyzn świat byłby prostszy, a węgiel nie wydobyłby się z kopalni. Mimo wszystko moja kolekcja dyniogłowych ślicznot też była niepełna bez męskiego plastiku. Jak już wiecie mój Taeyang przybył w jednej pace z Amelią, ale jakoś nie miałam czasu/natchnienia na jego prezentację. Zdjęcia jeszcze w zimowej poświacie zimowego kwietnia, także niedużo ich będzie, zresztą robione na szybko, w emocjach zachwytu :)
          Przedstawiam Wam "chłopaka Pullip" - Taeyang Natsume.






Natsume przyjechał z mega stockowym stuffem. Jest muzykiem więc zabrał ze sobą wiolonczelę, krzesło i krawat :) Jest z serii Collector's Label więc nie szczędzono mu dodatkowej wiatrówki, kombinezonu, "skórzanej" kurtki, koszulowej bluzki i łańcuszka na szyję w stylu "więziennym". Całości dopełniają czarne, wysokie, sznurowane glaniaki. Włosy obowiązkowo w nieładzie, związane w kucyka ^^




Cechą charakterystyczną Natsume są dwa pieprzyki pod lewym okiem i łagodne spojrzenie. Żeby nie wyszedł na grzecznego chłopca, zaskoczył mnie i w jego prawym uchu podziwiać mogę prawdziwy piercing!
Niestety nie zdążyłam zrobić mu jeszcze porządnej sesji, ale jako prawdziwy dżentelman przepuszcza dziewczyny pierwsze przed obiektyw więc...sami rozumiecie ;)






 Jego złożona osobowość każe mi pewnie poznawać się całą wieczność, ale przypadkiem udało mi się przyłapać go wpatrzonego w zachód słońca, co uchwyciłam na zdjęciach poniżej...










 Tu już wczesnym rankiem... jak zwykle pierwszy na nogach z całej plastikowej gromady...




Pozdrawiamy :)

sobota, 20 kwietnia 2013

czas chwały

a właściwie chwalenia się :D wiem, wiem, nieładnie, ale co mi tam, od czasu do czasu można zaszaleć.
Za oknem wiosennie, choć dziś dość ponuro bo bez słońca. Jednak wena wróciła i czas najwyższy przedstawić Wam kogoś nowego. W telegraficznym skrócie fotorelacja z otwierania ów tajemniczej paczki :) wybaczcie jakość zdjęć, były robione jeszcze wtedy, gdy nadzieja na wiosnę z dnia na dzień robiła się coraz większa. Poetycko, ale przejdźmy do rzeczy.
                             
W tajemniczej paczuszce .... przyjechała...


.... moja pierwsza Pullip! Bloody Red Hood!!!
Bardzo długo zastanawiałam się czy przygarnąć do siebie kogoś z Pullip, nie byłam pewna, czy styl jaki prezentują przypadnie mi do gustu (mam tu na myśli azjatycką urodę każdej z lal) Jednak przeglądając Wasze blogi, przyglądając się metamorfozom Waszych wybranek oraz ich możliwościom pozowania podjęłam tę ostateczną decyzję. Kocham lalki, nie da się tego ukryć więc skusiłam się na własną Pullip. Wybór padł właśnie na Bloody ponieważ... jest charyzmatyczna, ma ciekawy makijaż i kolor oczu. Wiem, że można zmienić czipy i wiga, ale kupując ją brałam pod uwagę to, że będę chciała zostawić ją w "naturalnym" stockowym stanie (może poza obitsu,ale to się jeszcze okaże).
Zabawne, bo Pullipy "\mnie nie ciągnęły", czego dowodem jest armia Dali. A jednak uległam i nie żałuję.





Tu pierwszy oddech świeżym powietrzem, balkonowym oczywiście :)




Moje wrażenia? Jest prześliczna, stylizowana na lalkę "starodawną", ma w sobie to coś, taki klimacik.
Bloody Red Hood jest z Creator;s Label, co oznacza, że jej ubranko pozwala na kreowanie wielu kombinacji stylistycznych. Mały minus za to, że wdzianko jest nie wykończone, pruje się, wszędzie "latają' nitki, ale taki jego urok. Włosy też mają jedną wadę, od góry są miękkie i lśniące ale końce włosa na wysokości 4cm są zmatowione, jakby przypalone, plączą się i przez to trudno je ułożyć.
Suma sumarum, jakbym miała wybierać Pullipa ponownie, na pewno kupiłabym ją jeszcze raz.




Cieplej się zrobiło, to i ciuszków mam na sobie mniej :)

I na koniec kolejna niespodziewanka ^^ razem z Pullipinką przyjechał ktoś jeszcze....zgadniecie? obstawiajcie, ciekawe czy ktoś trafi ;)






uściski zostawiam!!!


sobota, 13 kwietnia 2013

non-wena

... jak w tytule, weny brak. Kochane lale stoją i czekają na większą dawkę zainteresowania niż tylko przelotne spojrzenie i uśmiech. Usmiech dla nich mam zawsze. Lubię na nie patrzeć, pomimo ich plastikowych pyszczków i braku bijącego serducha, wywołują u mnie uczucie troski, chęć otoczenia ich opieką, zabawne, miłe uczucia :) Dwa dni temu przyszedł wig dla Dal Dotori, w końcu - rzecz można- bo mała stała w kątku i czekała na swój dzień. Nowe włoski nadały jej charakteru i pomogły wybrać imię.
Tak wyglądała jeszcze dwa dni temu......



 




A tak wygląda dziś.......mała Kitty ^^

słodziaczek


Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do nowego wizerunku Kitty, mniej więcej tak miała wyglądać, może co nieco przytnę, coś pokombinuję, ale to jak znajdę więcej czasu ;)) słoneczko zaczęło przygrzewać więc niebawem wybiorę się w plener z którąś z dziewczyn :) tymczasem do następnego, pozdrawiam słonecznie!

p.s. a poniżej zapowiedź kolejnego posta :D


niedziela, 17 marca 2013

moje ostatnie

... zamówienie z PULLIPSTYLE... na dniach...

czy ktoś jest chętny do wspólnej monitorowanej przesyłki ......



chetnych prosze o wpis w komentarzu lub info na maila,
pozdrawiam.